Wilmaaa! I’m home!

Witaj po długim okresie ciszy na blogu, który był dla mnie czasem roztrenowania. Nie przeciągając, zapraszam do lektury 😉

Z taką samą radością jak Fred Flinstone, oznajmiał swojej żonie, iż wrócił do domu, rozpocząłem, po długiej przerwie, dzisiejszy trening. Nie to żebym w ogóle nie trenował od feralnego dnia, w którym przyplątała sie kontuzja i zmuszony byłem, podążając w ślad za rozumem, ograniczyć treningi, a co gorsza zrezygnować ze startu w Cracovia Półmaratonie, do którego de facto przygotowywałem sie cały sezon. Oczywiście wymuszony czas roztrenowania „umiałem” sobie brzuszkami i pompkami. Po pewnym czasie musiałem odpuścić nawet pompki, gdyż i przy nich kontuzja sie odzywała. Tak, zostając sam na sam z brzuszkami, marzyłem o powrocie do „pełnego treningu”. Dni mijały, a myśli o postawionym sobie sportowym celu, jakim jest zdobycie w ciągu 2 lat Korony Maratonów Polski, pozwalała iść za głosem rozumu i zrozumieć, przy wsparciu trenera, głęboki sens roztrenowania w cyklu treningowym.

W zeszłym tygodniu, małymi krokami ćwiczenia przeskoczyły na wyższy poziom. Co prawda tylko na jeden dzień w tygodniu, ale dla mnie to juz coś. Dodatkowo „przyszło rolowanie”, które w porównaniu do treningu nie było już tak przyjemne. Napiszę wprost: bolało jak diabli, lecz z każdym kolejnym razem widać było progres, dzięki któremu jestem dziś w tym miejscu, w którym jestem – mogę spróbować powrócić do pełnej kalisteniki. Na biegi muszę jeszcze trochę poczekać. Nie wszystko naraz, tak aby do końca wyleczyć kontuzję i na nowo przyzwyczaić mięsnie i stawy do zwiększonej aktywności.

Wracając do początku wątku z niniejszego postu: podczas dzisiejszych ćwiczeń, na sercu zrobiło sie niezwykle przyjemnie, a endorfiny sprawiły, że mimo zmęczenia po całym dniu, czułem, że „żyję na nowo”. Cudownie jest poczuć, to co czuło sie podczas pierwszych treningów, które zapoczątkowały „manię biegania”. Na „zadowolenie z wykonania dobrej roboty” przyjdzie jeszcze czas (kto czytał moje wcześniejsze posty ten wie o czym piszę). Teraz cieszę sie chwilą i dzielę się z Tobą swoją radością.

Do następnego postu – cześć 😉

podziel się ze Znajomymi na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Blip
  • Blogger.com
  • Dodaj do ulubionych
  • Drukuj
  • LinkedIn
  • MySpace
  • Twitter
  • Wykop

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*