
Dziś podobnie jak wczoraj miałem urozmaicony dzień… z tą różnicą, iż w sumie 14 km. odcinek trasy pokonałem nie pieszo (http://biegambo.pl/trucht-i-marsz/), lecz na rowerze… oczywiście również z „plecakowym obciążeniem”… podobieństwo możesz też dostrzec, w dwukilometrowym bosym spacerze (tym razem bez „dodatkowych słodkich kilogramów”)…
… coś nowego się zdarzyło?… jasna sprawa… podjąłem wyzwanie „pushupchallenge” (kliknij, aby oglądnąć zmaganie), wspierając swoim postanowieniem „fizycznym” i materialnym, akcję mającą na celu dostrzeżenie problemu występowania zespołu stresu pourazowego wśród Weteranów wojennych i nieradzenia sobie z nim przez Nich…
… na koniec dnia, po „zabawie” z wężami strażackimi, tradycyjna, dla każdego roboczego dnia, kalistenika… oj, zmęczone ręce… zobaczymy, czy jutro rano będę mógł je podnieść 😉
Dodaj komentarz