Trening drwala…

Zamiast wieczornych „mostków”, dziś zafundowałem sobie prawdziwy trening drwala… spacer z „metrówkami” i ich dłuższym kolegą… wymachy z siekierą w ręku… przetaczanie i wtaczanie pod górę nieforemnego pnia… skłony, połączone ze zbieraniem chrustu…

… czy coś Ci to przypomina?… do mnie wróciły wspomnienia z zeszłorocznego biegu… jakiego?… co najmniej, jakbym miał się przygotowywać do Runmageddonu…

… pomimo, iż plan treningowy uległ zmianie, nie mam wyrzutów sumienia… tak czasami bywa… najważniejsze, że organizmowi dostarczyłem porcję wysiłku…

podziel się ze Znajomymi na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Blip
  • Blogger.com
  • Dodaj do ulubionych
  • Drukuj
  • LinkedIn
  • MySpace
  • Twitter
  • Wykop

3 Trackbacks / Pingbacks

  1. … też drwal… | biegam, bo… – moja przygoda z bieganiem
  2. Gdzie drwa rabią… | biegam, bo… – moja przygoda z bieganiem
  3. Świat wiór… | biegam, bo… – moja przygoda z bieganiem

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*