
To ten czas kiedy na słowa, iż kolejny trening nie miał nic wspólnego z radością słyszysz od trenera „nareszcie”, że osiągnąłeś już ten poziom treningu, kiedy euforia z samego pójścia na trening zmienia się w radość z jego wykonania, zrealizowania zamierzeń treningowych, po prostu z wykonania kawałka dobrej roboty… to ten czas w planie treningowym kiedy przychodzi kruszyć mur stawiany przez własny organizm… to ten czas kiedy utrzymanie dobrego czy też normalnego tempa kosztuje dużo wysiłku… to ten czas kiedy zmęczenie startami pod koniec sezonu biegowego próbuje Tobą rządzić… to ten czas kiedy tym bardziej powtarzasz sobie w głowie słowa, którymi przywitałem Cię na moim blogu… to ten czas kiedy jesteś z siebie dumny, że pokonujesz własną niemoc… to ten czas kiedy sprawdzasz siebie czy bieganie jest tym co kochasz co chcesz robić, gdzie chcesz zostawiać cząstkę samego siebie… to ten czas, pot wylany w trakcie treningu daje jeszcze większą nadzieję, iż codzienna konsekwencja w treningach przyniesie oczekiwane rezultaty już na starcie kolejnych zawodów…
Dodaj komentarz