
Już dawno nie doznałem tak pozytywnych emocji połączonych ze stresem (jak za czasów studenckich, kiedy czekało się na wyniki egzaminu)… dzisiejszym powodem tegoż stanu były zapisy na „Rzeźniczka”… przed godziną 00:00 atmosfera na facebookowym profilu biegu wyraźnie się zagęściła (z pozytywnym oddźwiękiem)… każdy zainteresowany czekał na informację o rozpoczęciu zapisów… spryciarze z tych Administratorów… pierwsze formularz pojawił się na oficjalnej witrynie internetowej, a dopiero po chwili (gdy już byłem prawie zapisany –czytaj niżej), zajawka z linkiem do zapisów znalazła się na Facebooku…
…pochwalę się nieskromnie, iż przewidziałem ten ruch i naprzemiennie odświeżałem witrynę internetową oraz profil społecznościowy… mimo tych zabiegów w stylu Sherlocka Holmesa, nie wiele by brakowało i „dałbym ciała”… uzupełniłem formularz, zakładka przeskoczyła na stronę z przyciskiem „zapłać” i jako, iż chcę zrobić przelew „na dniach” a nie od razu, nie wiedziałem, że pomimo odroczenia płatności mam w niego kliknąć… dopiero po dobrych paru minutach „gorączkowego rozmyślania”, zaryzykowałem i kliknąłem przycisk „zapłać” i… wtedy zostałem oficjalnie zapisany na bieg… uff… jakbym się jeszcze zastanawiał czy klikać czy nie, mógłbym nie zmieścić się w limicie… tym razem „ryzyko” się opłaciło… a mówią „kto nie ryzykuje, ten nie żyje”… jak to zazwyczaj bywa, porzekadła dobrze prawią…
… na koniec jeszcze oczekiwanie na, jak się okazało, opóźnionego maila, z potwierdzeniem zapisu i można iść spokojnie położyć się spać… serducho się pobudziło, a teraz pora by się „wyciszyło”… dobranoc…
… a na dodatek taka oto fotka…
… /dopisane popołudniem 10 grudnia/…
p.s. jest już czwartkowe popołudnie, moja radość jak narazie okazała się przedwczesna… jestem dopiero 983 na liście ;(… czas pokaże, czy uda się zrealizować jeden z planów startowych na 2016 r. (na który z niecierpliwością czekałem)…
p.s. wszystko w porządku… po małym zamieszaniu okazało się, iż jestem zapisany i to na 24 miejscu…
Dodaj komentarz