Słoneczna nagroda…

Od samego rana „leje jak z cebra”… przedpołudniowe ćwiczenia w Straży domoczyły mnie „trochę”… powrót do domu na „suszenie”, czas z Rodziną, a na polu dalej „mokro”…

… czas upływa… pogoda dalej „pod psem”… pora jednak ruszyć się na trening… pada trochę lżej… teraz albo pewnie nie dzisiaj… najtrudniej po prostu wyjść z domu… gdy udała mi się ta sztuka, rozpocząłem rozgrzewkę i o dziwo… deszcz zamiast, jak zwykle spotęgować swoją siłę, powoli ustępował…

… sam bieg nie zapowiadał się nadzwyczajnie… przebieżka, tym razem, z akcentem na zbiegi… jednakże dwukrotne spotkania z „czepiającymi” się psami, podniosły w tych momentach tętno … a w ciągu dnia rozmawiałem właśnie o nieodpowiedzialnych właścicielach psów,  które puszczane są „samopas” i szukają Twojej nogi… ponadto droga przypominała slalom gigant połączony z skokami narciarskimi… omijanie kałuż, z których część rozlała się na całą szerokość ścieżki, zmuszało mnie do długich skoków przez nie lub do praktycznie marszu i balansu na ich skraju…

… dziewięć zbiegów z mocnym akcentem i… oczywiście podbiegi „na start”… a także nagroda za trud… po całym dniu, zobaczyć przez kilka chwil, czerwono – pomarańczowy zachód słońca, bezcenne i miłe…

… dodając do tego zadowolenie z odbytego treningu, mimo niesprzyjających warunków (odczuwalny wewnętrzny „chłód” i aura), czuję, że mogę wiele, choć nie zawsze przychodzi to łatwo… warto zachowywać takie chwile w pamięci…

trening_14_maja_2016_biegam_bo_pl

podziel się ze Znajomymi na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Blip
  • Blogger.com
  • Dodaj do ulubionych
  • Drukuj
  • LinkedIn
  • MySpace
  • Twitter
  • Wykop

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*