Rozruch…

Wróciłem… gdzie?, do czego?… do kalisteniki… koniec „opieprzania się”… jeszcze bez wizyty u fizjoterapeuty, lecz postanowiłem rozruszać trochę „tryby” mojego organizmu…

…och, słodkie małe zakwasy… nie sadziłem, iż kiedykolwiek będę się z nich cieszył… jednak, po tak długiej przerwie, mogę stwierdzić, iż „patrzę” na nie z radością… spodziewałem się ich… nie mogło być inaczej…

… wczorajszy trening, na nowo dał mi odczuć „iż żyję”… jeszcze muszę trochę poczekać, aby wrócić do pełnego, wymagającego treningu biegowego… plany mam ambitne… pora powoli je realizować…

… a Wy jakie macie plany na jesienne dni?

podziel się ze Znajomymi na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Blip
  • Blogger.com
  • Dodaj do ulubionych
  • Drukuj
  • LinkedIn
  • MySpace
  • Twitter
  • Wykop

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*