
To nie bajka…
… tak, to prawda… dziś po raz pierwszy biegłem, a raczej truchtałem boso po śniegu… ostatnio dużo czytałem na ten temat… czytałem, a myśl, aby zacząć dojrzewała u mnie… w końcu zdecydowałem się sprawdzić „z czym to się je”…
Przede wszystkim słuchaj…
… nie na „hura”, lecz bezpiecznie „z głową”… stad też zacząłem od kilkudziesięciu sekund… miało być tylko, albo, aż 10, lecz organizm pozwolił na więcej… przede wszystkim należy słuchać swojego organizmu… nie dotyczy to tylko biegania boso po śniegu, czy ogólnie biegania, lecz każdej formy aktywności… zwłaszcza na początku obranej drogi…
Spodobało się…
… ach, jak miło, jak przyjemnie… tak sobie dziś mówiłem, jak zapewne chłopiec na fotografii, stąpając po puszystym śniegu… i Ciebie zachęcam do spróbowania… na początek może to być dosłownie kilka sekund… nic na siłę… chodzi o to, aby czerpać przyjemność z tego, a nie zachorować i odmrozić stopy… mi to jak najbardziej pasuje i jutro też wyruszam na śnieżną eskapadę 😉
A dzisiaj…
… z ciepłymi stopami wyszedłem z domu… dygresja… muszą być rozgrzane… jeśli jest Ci zimno w stopy nie próbuj bosego stąpania po śniegu… rozgrzej się i dopiero wtedy ruszaj…
… temperaturę na debiut miałem sprzyjającą, gdyż w powietrzu oscylującą w okolicach zera… przy gruncie delikatnie poniżej niego… śnieg suchy, więc nie kleił się do stóp i nie tworzył śnieżnej, mokrej skorupy… jest dobrze, jak zresztą widać na poniższym nagraniu… zachęcam do jego obejrzenia…
I jak, spróbujesz i Ty?
Dodaj komentarz