
Przygotowania do nowego sezonu rozpoczęte 😉 pierwszy tydzień rozruchu, po przerwie trwającej od połowy grudnia 2017 roku, mam już za sobą… cóż się w trakcie niego działo? Zobaczcie sami…
Huraaa! Wracam do gry – biegam…
Cztery treningi, począwszy od 09 lutego br., zrealizowane na „niskim tętnie”(tzw. tlenie), co jest niezwykle ważne, aby nie już na początku drogi „nie zatrzeć maszyny” (czyt. organizmu) i dać jej czas na swobodne „przypomnienie sobie, jak się biega”…
Mawiają i zgodzę się z tym, iż „aby szybko biegać, trzeba najpierw nauczyć się biegać wolno”… a jak Ty uważasz?
„Babcia” prawdę Ci powie…
Jak prawiły już nasze praprapra… (i jeszcze wiele pra)… babcie: „lepiej zapobiegać, niż leczyć”… dlatego też oprócz niskotlenowych treningów (praktykowanych od dawna), włączyłem do swojego planu treningowego systematyczne wizyty u Fizjoterapeuty… nie na zasadzie, iż jak się „pali” to do Niego lecę, lecz przede wszystkim dlatego, aby nie dopuścić do „zapłonu”…
… dalszy ciąg „przeglądu maszyny napędowej”, czyli ogólnie rzecz ujmując „nóg i stóp”… usg, masaż rozluźniający łydki i zabawa z prądem (TENS)… czas ruszyć „z kopyta” 😉
A jak tam wyglądają Twoje doświadczenia z Fizjoterapeutami? Jesteś pod Ich opieką? Może zamierzasz zacząć korzystać z Ich usług?
Konsekwentnie – krok trzeci…
Idąc, a raczej biegnąć przed siebie, od końca zeszłego roku zacząłem hartować swój organizm zimnem, a dokładniej stałem się morsem … dotychczas po treningu i rozciąganiu, regenerowałem swoje nogi, wchodząc do pobliskiej rzeki, tylko do połowy ud, aż bycie morsem stało się rzeczywistością (TUTAJ o pierwszych krokach)…
… w dniu dzisiejszym udałem się na wspólną kąpiel na starosądeckie stawy… szersza relacja TU (film), TU (zdjęcia) i TU (artykuł)…
Kto z Was pluska się dla zdrowia?
Tak to minął pierwszy tydzień rozruchu? A jak sytuacja wygląda u Ciebie?
Dodaj komentarz