Koniec opieprzania się…

Po powrocie do kalisteniki przyszedł ponad tydzień lenistwa… tak nie boję się przyznać, lenistwa… myślałem, iż nigdy nie dopuszczę do takiej sytuacji, a tu jednak się mi przydarzyła… dobrze się „leży”, lecz przy takim założeniu plany pozostaną tylko planami… pora ruszyć na nowo „cztery litery” i ostro wziąć się do roboty… z kontrolą tego co będzie pokazywał organizm, do końca obecnego tygodnia kalistenika, a od przyszłego poniedziałku może już bieg… jak chce się osiągnąć „swoje” w przyszłym roku… pierwszy bosy sezon przede mną… zaczynam, nie jutro, pojutrze, lecz dziś – tu i teraz…

podziel się ze Znajomymi na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Blip
  • Blogger.com
  • Dodaj do ulubionych
  • Drukuj
  • LinkedIn
  • MySpace
  • Twitter
  • Wykop

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*