
Ach, jak przyjemnie… już zapomniałem, iż jazda na rowerze, bo o niej mowa, może być przyjemna… „od wieków” nie siedziałem na „dwóch kółkach” (wyłączając motocykl)…
… w ramach relaksu po Biegu Wierchami (czytaj: http://biegambo.pl/debiutancka-30/) na ten tydzień trener zaplanował przejażdżki rowerem…
… pierwsza, na jak się okazało, na zatłoczonej ścieżce rowerowej, przypominała mi czasy kiedy moim głównym (szybkim) środkiem lokomocji był rower… nawet wspomniany tłok za bardzo nie denerwował (przypuszczam, iż sprawcą tego stanu był po prostu fakt „pierwszego” treningu rowerowego)… można by rzecz, iż nawet cieszył… cieszył, gdyż oznaczał, że wielu ludzi stawia na aktywne spędzanie swojego wolnego czasu… radość z korku… siedząc w samochodzie, jest to nie do pomyślenia…
… drugi, już dłuższy i z premedytacją poza ścieżką rowerową (tym razem chciałem bez zwalniania i bez przystanków na przepuszczanie rowerzystów przejechać cały trening)… godzinna zabawa, w skwarze, pozwoliła na odwiedzenie dawno nie widzianych”kątów”…
… może czas wprowadzić rowerowe wycieczki, jako formę urozmaicenia treningu?…
Dodaj komentarz