
Załatwienie spraw „na mieście” i… treningowy powrót… aby wykorzystać czas, postanowiłem dziś w drodze powrotnej do domu, zrealizować trening biegowy… tym razem w butach, lecz z tą sama techniką, czyli z lądowaniem na śródstopiu…
… w „mieście” nie wszystkie chodniki były odgarnięte, co w połączeniu z małym ociepleniem, dało niezły wycisk łydką… ślizgawica na całego… but nie trzymał się niczego… taka błotna sceneria, mieszała się z „czarnymi” fragmentami, oczyszczonych chodników… na całe szczęście od wbiegnięcia do parku „leciałem” już po białym podłożu… roztopionym, lecz białym… nowe warunki , w tym widokowe, uprzyjemniały dalszą część dystansu…
… bieg ścieżką pomiędzy lasem a rzeką, z asystą powiewów wiatru, przypomniał mi letnie wieczorne eskapady… ale dziś, na podbiegach toczyła się walka o nie zrobienie kroku w tył, gdyż rozmakający śnieg skutecznie utrudniał „pewne” podparcie dla stóp…pomimo obuwia, łydki miały mnóstwo pracy… tą tytułową dodatkową stymulację, która liczę, iż wyjdzie mi na dobre… ćwiczenie Achillesa i łydek, to oprócz „obijania” stóp, moje podstawowe zadanie…
… a jak wyglądał profil dzisiejszej trasy?… cóż będę się rozpisywał… zobaczcie sami…
p.s. dodatkowo, dorzuciłem sobie plecak… taki to oto niecodzienny komplet biegowy… wieczorem, oczywiście nie zapomniałem o kalistenice, ani rolowaniu…
Dodaj komentarz