
Był kiedyś taki program „Było sobie życie”… i te słowa, lecz trochę zmienione, mogą scharakteryzować dzisiejszy trening… mianowicie „był sobie trening”… beznamiętnie wypowiedziane, bez emocji… tak też czułem się podczas treningu… niezadowolony z tempa, robiłem swoje… może trochę rozruszały mnie interwały, po których i tempo się zwiększyło… na dodatek przez ostatnie dwa kilometry przemoczyło mnie „do suchej nitki”… bywa i tak… głowa nie zawsze przepełniona jest radością i optymizmem… ważne, aby nie łamać się w takich momentach, tylko myśleć o postawionym sobie celu…
… wieczorem, kilkanaście minut ciągłego tańca… i niestety tylko jedna seria przysiadów… stawy kolanowe, zmęczone, dały o sobie znać…
Dodaj komentarz