Warunki bojowe…

I po śnie…

Dzisiejszy dzień znów rozpocząłem od treningu… pobudka o 5.00, ogarnięcie się, zebranie ciuchów i można było ruszać do Nexfit Wellness Clubu, aby powalczyć na bieżni…

3…2…1…

Tuż po 6.00 byłem już na miejscu… zrzucenie zimowych ubrań na rzecz krótkich spodenek oraz koszulki z krótkim rękawem od razu wprowadziło mnie w „letni” klimat (który dziś jeszcze o sobie przypomni)… rozgrzewka, połączona z pogawędką z Panią z Obsługi i byłem gotów do startu…

Jak na zawodach…

Przede mną, jak na razie, najdłuższy dystans do pokonania, odkąd zacząłem biegać boso… na początku po bieżni wędrowałem samotnie… słysząc rytm swoich kroków, miarowo nabierałem animuszu… po paru kilometrach, zrobiło się tłoczniej i głośniej… różne tempa biegu, a co za tym idzie, różnorodna symfonia dźwięków, wytwarzanych przez opadające na bieżnię stopy, skutecznie utrudniała, wręcz uniemożliwiała usłyszenie swojego rytmu… toć to warunki bojowe, tzn. z zawodów… w tym momencie zaczęły mi się przypominać obrazy z zawodów, gdy inny ich uczestnik biegł obok mnie i wystukiwał niekompatybilny z moim „tętent”, co niezwykle mnie rozpraszało i zmuszało do jeszcze większego skupienia uwagi na „swoim biegu”…   z drugiej strony, ten „klubowy koncert” pobudzał głód startów… wiosno przybywaj…

Lato w pełni…

Lato w zimie?… tak, lecz nie bójcie się, nie oszalałem… i nie chodzi mi tu o temperaturę powietrza na sali treningowej… wiedziałem, że przyjdzie czas, iż bieżnia da mi popalić… tak też właśnie dziś dała… wydłużenie dystansu sprawiło, że doświadczyłem na swoich stopach, efektu nagrzewania się taśmy… wraz ze wzrostem „ciepłoty”, podłoże coraz bardziej stawało się przyczepne i „kleiło” się do stóp, bardziej je przycierając… co w połączeniu z specyfiką biegu na bieżni, gdzie „grunt” ucieka, a nie my, sprawiło, iż dziś stopy odczuły trening… zobaczymy co z tych zdymek „się urodzi”…

Po co?…

Zapytasz, po co to wszystko piszę… po prostu chcę się z Tobą podzielić tym co dzieje się ze mną podczas treningu… przez to zobaczysz jego „bliską stronę” i będziesz mógł jakby współuczestniczyć w moich zmaganiach, do czego Cię zapraszam… a może Ty też masz podobne doświadczenia z Twoich treningów i przekonasz się, że wszelkie przeciwności nie przytrafiają się tylko Tobie… razem raźniej walczyć… czyż nie?

podziel się ze Znajomymi na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Blip
  • Blogger.com
  • Dodaj do ulubionych
  • Drukuj
  • LinkedIn
  • MySpace
  • Twitter
  • Wykop

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*