
Yeeah! Ale satysfakcja!
Po przeszło tygodniu abstynencji od treningów, ze względu na kontuzję (de facto, której nabawiłem się poza treningami) powrót do życia, tzn. do treningów. Pierwszy, po wspomnianej przerwie już za mną! Jest moc! Brzuch trochę palił w połowie każdej z trzech serii powtórzeń brzuszków, ale to znaczy, że się nie obijałem 😉 Jak na razie nie czułem, aby ból w kontuzjowanym podudziu powrócił. Widać maść oraz wstrzemięźliwość od treningów, czytaj powstrzymywanie się od nich (co przychodziło z trudem) coś wskórały.
Zobaczymy co pokaże jutro… miejmy nadzieję, iż noga pozwoli dalej ćwiczyć… jestem dobrej myśli…
Jutro również ćwiczenia z kalisteniki, a w środę rozruchowy bieg na dystansie 6 km. Już nie mogę się go doczekać.
Dodaj komentarz