trening 01 lipca 2015 r.

Rozpoczynając dzisiejszy, zmodyfikowany trening biegowy, poczułem swoje nieszczęsne prawe kolano (nieszczęsne, gdyż jak kilka razy „udało mi się stłuc nogę” to właśnie zawsze było to prawe kolano), lecz na szczęście po kilometrze przebieżki, wszystko się w nim poukładało i nie dawało ono o sobie znać… biegnąc myślałem czy może za ten stan rzeczy jest odpowiedzialny wczorajszy podwójny trening… kto wie… wszak czuję ogólne zmęczenie… i teraz zaczyna się runmageddon… prawie półtora kilometra interwałowego sprintu… uff, naprawdę wolę biegać dłuższe dystanse… pierwsze dwie serie już dają się we znaki, a jeszcze sześć intensywniejszych przede mną… kolejne połykane metry trwają jakby wieczność… i pomyśleć, iż najbliższe dwa tygodnie jeszcze dosadniej sprawdzą moją wytrzymałość… pora przejść „na glebę” na dalszą część ćwiczeń…

… wolę odpuścić większą liczbę powtórzeń na rzecz dokładności ich wykonania… jest pokusa, aby „robić” progres w powtórkach, lecz nie chcę zaniżać jakości wykonywanych przez mnie ćwiczeń… walka trwa… dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą…

podziel się ze Znajomymi na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Blip
  • Blogger.com
  • Dodaj do ulubionych
  • Drukuj
  • LinkedIn
  • MySpace
  • Twitter
  • Wykop

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*