
Niniejszy tytuł, wcale nie jest tzw. „dziennikarskim chwytem”. Jak to możliwe? Już spieszę z wyjaśnieniami.
Zaczynając od początku.
Wczoraj, dzięki uczestnictwu w konferencji pt. „Zaufanie – podstawa życia czy zbędne ryzyko”, zorganizowanej przez sądeckie wydawnictwo RTCK, miałem przyjemność posłuchać, a przede wszystkim spotkać i porozmawiać z dwoma Osobistościami: Panem Leszkiem Cichym oraz Panem Markiem Kamińskim.
/od lewej: Pan Marek Kamiński, ja, Pan Leszek Cichy/
Myślę, iż wspomnianych Gości nikomu nie trzeba przedstawiać. Lecz jeśli zdarzyłoby się, iż ktoś nie kojarzy niniejszych nazwisk, zapraszam do zadania pytania „Wujkowi Google”.
Wracając jednak do sedna tego krótkiego tekstu.
Po zakończonym, pełnym mocy i inspiracji, spotkaniu z odkrywcami i podróżnikami, przyszła pora na pamiątkowe zdjęcie, podczas robienia którego, moje bose stopy zostały zauważone przez Pana Leszka Cichego i… przypomniały Mu pewną sytuację z jednej z wypraw, którą nie omieszkał podzielić się ze zgromadzonymi w sali Widzami. Oto ona:
Panowi wspólnie planowali zdobycie najwyższego szczytu Antarktydy – Mount Vinsona. Zanim jednak doszło do jej realizacji, Pan Marek Kamiński, zastanawiał się czy wziąć w niej udział. Stawiany wątpliwości zostawały rozwiewane przez Pana Leszka Cichego motywacyjnymi słowami: „Marku, ta wyprawa nie jest tak trudna. Zrobimy tak: jeśli będzie płasko to Ty nas będziesz „ciągnął”, jeśli natomiast będzie pod górę to My Ciebie”, czy też „Marku, ten szczyt jest tak łatwy, że można go zdobyć boso” – starał się przedstawić jak najbardziej łagodnie sytuację.
Gdy wyprawa stała się faktem i Panowie, wraz z Towarzyszami, stanęli 15 stycznia 1998 roku na szczycie, „słowo się rzekło, kobyłka u płota” – pomyślał Pan Leszek, zdejmując, pomimo bardzo niskich temperatur, buty i skarpety. Stało się! „Ja zrobiłem to samo i odbyliśmy krótki bosy spacer” – dodaje Pan Marek.
Na potwierdzenie, iż dana sytuacja miała miejsce, a nie była tylko moim „widzeniem”, po wysłuchaniu, rozbudzających wyobraźnię, wspomnień obydwu Gości, podsyłam link do dziennika wyprawy, prowadzonego przez Pana Marka na Jego oficjalnej stronie internetowej: http://www.marekkaminski.com/wyprawy/dziennik/19,dziennik_wyprawy.html.
Taka to oto dygresja do wczorajszego wieczoru. A dlaczego chciałem się nią z Wami podzielić? Jako propagatorowi bosej aktywności, po jej wysłuchaniu, zrobiło mi się „ciepło na sercu”. Usłyszeć o bosym „tuptaniu” od Zacnych Podróżników – bezcenne. I tę radość posyłam do Was! A jaka ona wielka, spójrzcie na poniższe zdjęcie:
/od prawej: Michał Szczepanek, dalej Andrzej Tokarz – mój Trener, i ja/
***
Źródło zdjęcia w nagłówku: https://www.flickr.com/photos/127405808@N06/16248407288/in/photolist-rqNjwe-qu8FpF-qPGGWy-qKPkpf-qah8sG-b78Y4z-aY5DK8-aY5DUx
Spacer na bosaka na szczycie Mount Vinson 4897m n.p.m .Super!!!
Oryginalne (jak zresztą sami Zdobywcy) celebrowanie osiągnięcia szczytu wyprawy! Chcieć to móc! Wszystko przed nami Jolu 😉 serdecznie pozdrawiam…