
Dziś treningowo, a raczej regeneracyjnie… choć to (regeneracja) przecież również ważna cześć treningu… korzystając z słonecznej pogody i sporej liczby kresek powyżej zera, postanowiłem skorzystać z uroków aury i „opalić” trochę stopy…
… i tu ku memu miłemu zaskoczeniu, Dzieciaki zapytały czy mogą ze mną pohasać poza domem na bosaka… jasne, że tak!… innej odpowiedzi nie mogły się, w taki piękny dzień, spodziewać… dumny tata, zaczął od spaceru z Dziatwą po trawie… gdy ten znudził się młodszej części towarzystwa, przyszła pora na grę w piłkę nożną, badmintona (oczywiście dalej na trawie)… w trakcie zabaw, Maluszkom wzrósł apetyt na urozmaicenie, faktury powierzchni, po której biegały… chcecie to macie… przyszła pora na nierówne kamienne płyty, ziemną i po kamieniach przechadzkę… Smyki czuły się dobrze, a ich radość z tego, iż wczesna wiosną mogą boso poznawać otoczenie (w lecie to dla nich tzw. normalka), stawała się jeszcze większą radością ich taty…
… cóż więcej będę się rozpisywał, na temat trójstronnego zadowolenia… taka drobna rzecz, a cementuje relacje… ach ten cudowny, wspólnie spędzony, bosy czas 😉
p.s. jako, iż w dniu dzisiejszym przypada Światowy Dzień Świadomości Autyzmu i my z niebieskimi akcentami (choć przyznam, że zrobiliśmy to nieświadomie)… świadomie natomiast pamiętajmy na co dzień o Osobach dotkniętych tym schorzeniem oraz o ich Rodzinach i Bliskich, którzy pomagają Im, możliwie jak najsprawniej, funkcjonować w Społeczeństwie… Szacunek dla Was!
Dodaj komentarz